sobota, 15 marca 2014

Małgorzata Strękowska-Zaręba „Bigos z Mamutka” horrorek seria CZYTAM SOBIE

Małgorzata Strękowska-Zaręba  jest autorką podręczników, pisarką, dziennikarką. Laureatką wielu nagród literackich. „Bigos z Mamutka” to według niej horrorek, w którym poznamy niezwykłego bohatera i jego kompanów, którzy odrobinkę się boją, ale nie zostawią przyjaciela w potrzebie.
Ilustracje stworzyła Marianna Oklejek, która uwielbia rysować od czasów dzieciństwa.  Spod jej ręki wyszły obrazki do serii książeczek o Basi, doskonale mi i mojej Zuzi znane. Zajmuje się też projektowaniem plakatów, a nocami szyciem lalek z filcu.
„Bigos z Mamutka” to jedna z wielu krótkich historyjek z serii Czytam sobie, którą czytelnicy mojego bloga poznali już jakiś czas temu. Zaznajamiam się z nimi w domu wraz z synkiem, którego uczę czytać i z córeczką, którą na razie interesują jedynie obrazki, literki omija szerokim łukiem, bez większego zainteresowania.  Książeczka należy do jednej z wielu składających się na poziom drugi, a więc  po składaniu słów przechodzimy do kolejnego etapu: składania zdań. W tekście znaleźć możemy od 800 do 900 wyrazów, zdania są dłuższe niż w poprzednim poziomie, wprowadzone zostały elementy dialogu. Użyto do stworzenia opowiadania 23 podstawowych głosek oraz „h”. Możemy dzięki tej historyjce nauczyć dziecko sylabizowania, co mojemu synkowi idzie o wiele lepiej niż składanie literka po literce wyrazów. Seria ta skierowana jest głównie do dzieci w wieku przedszkolnym, od 5 do 7 lat, ale moja trzylatka, jak już wspominałam bardzo chętnie słucha tych zabawnych książeczek, więc myślę, że i młodsze, i starsze dziecko może zainteresować się tekstem.
Mama Pawełka bardzo lubi słuchać jego opowieści, za które chłopiec otrzymuje w nagrodę buziaka. To on właśnie przedstawił swojej rodzicielce bajkę o Mamutku, który w ciemną noc biegał po lesie. Dziwny to był zwierzak, bo uwielbiał samotne wieczorne spacery, w dodatku krzyczał i hałasował, nie zważając na nic i nikogo. Budził swoich kolegów, łomocząc w okna Wrony bez Ogona. Nie bał się wiatru, tygrys też nie był mu straszny. Rano wrona odnalazła i wilka, i hipopotama, i lisa, tylko Mamutka nie było nigdzie widać. Hip pomyślał, że pewnie Łysy Tłuk porwał go, by ugotować z niego bigos! Przyjaciele postanowili poszukać kompana. Czy udało im się uratować naszego tytułowego bohatera? Jak myślicie?
To wesoła opowieść, z którą trudno byłoby się nudzić. Dziecko z zainteresowaniem śledzi losy Mamutka i idzie wraz z jego przyjaciółmi, by odnaleźć malucha. Czcionka jest na tyle duża, że mały człowiek bez problemu czyta samodzielnie, a historyjki wciągają i ciekawią. Napisane przystępnym językiem są doskonałym pomysłem na naukę poprzez zabawę. Polecam naprawdę serdecznie. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz