środa, 12 listopada 2014

Leszek Peszek Marko Kitti




Niepozorna książeczka z okładką w moim ulubionym kolorze. Nie spodziewałabym się po niej tak doskonałej zabawy, bo bawiłam się z nią doprawdy wyśmienicie. Mam tylko nadzieję, że mój syn nigdy nie wpadnie na żaden z pomysłów Leszka. Bo tego odmówić mu nie można, że jest bardzo kreatywnym młodym człowiekiem. I mój Kamil, i bohater tej opowieści.

Marko Kitti mieszka z żoną, przyrodnią córka i dwoma kotami w Anglii, ale dzieciństwo spędził w Turku, w Finlandii. Niezwykły bohater jego książeczki to chłopiec jedenastoletni, który uważa się za pechowca lub szczęściarza, zależy jak na to spojrzeć. W skład jego rodziny wchodzą rodzice i starsza siostra Melinda. I kotka o imieniu Śnieżynka. To ona stanie się główną postacią dramatu. Jak myślicie, w jaki sposób Leszek będzie próbował usunąć z futerka zwierzęcia czerwone plamy? Ja na pewno bym na takie rozwiązanie nie wpadła. Oczywiście chłopiec nie zapomni też o nauczce, Melinda zostanie ukarana za to, że zaglądała do jego pokoju. Jedno z opowiadań będzie o wąsatym koledze z klasy, który przybył ze słonecznej Hiszpanii. Tylko skąd wzięły mu się te wąsy? I niebywale niski głos... Zastanawiające, prawda?
Po hiszpańskich przekrętach jako bonus otrzymamy króciutką historyjkę na dobranoc. Będzie przerażająca, szczególnie dla starszej siostry Leszka. Z takim bratem nie można się nudzić. Emocje gwarantowane, tylko czy sny Melindy będą tak słodkie, jak życzy jej jedenastolatek? Oto jest pytanie zasadnicze. Nie zazdroszczę jej takiego brata.

Całość naprawdę czyta się jednym tchem, jak zapewnia nas wydawca w opisie książki na okładce. Poza tym duże litery na pewno pozwolą dziecku na samodzielne czytanie i świetną zabawę. Śmiechu będzie sporo! Bez dwóch zdań. Polecam. Zarówno chłopcom, jak dziewczynkom, ale chyba bardziej chłopcom. Tylko nie bierzcie przykładu z Leszka.




2 komentarze: