środa, 25 marca 2015

Książka dnia. Malowanki na szkle Beata Gołembiowska Fragment czwarty.

Książka dnia.
Malowanki na szkle Beata Gołembiowska
Fragment czwarty.
"Pewnego czerwcowego ranka osiem lat temu ktoś nam podrzucił na wycieraczkę szczeniaka. Domyślałyśmy się, czyja to sprawka, gdyż sąsiadowi oszczeniła się suka rasy rottweiler i wszystkim w bloku było wiadomo, że miał kłopoty ze sprzedażą dwóch ostatnich z miotu, trochę niedomagających piesków. 
-Co mam z nimi zrobić? Uśpić szkoda, a na weterynarza nie mam pieniędzy-zwierzał mi się podczas przypadkowego spotkania na schodach.
Byłam przekonana, że Michalina odda psa właścicielowi, rzucając obelgi i wrzeszcząc przy tym swoim zwyczajem. Jednak, ku mojemu zaskoczeniu, na widok szerokiej i płaskiej psiej mordki, wyglądającej zamglonymi oczami spod kocyka, którym był przykryty wiklinowy koszyk, matka zakwiliła pieszczotliwie. Zrobiła to w taki sposób, w jaki nigdy nie odezwała się do żadnego niemowlęcia (możliwe, że w tym i do mnie, kiedy byłam słodkim bobasem). Przyklękła koło szczeniaka, odwinęła przykrycie i wzięła popiskujące stworzonko na ręce. Przytuliła je do siebie i promienny uśmiech rozjaśnił jej przedwcześnie postarzałą twarz.
-Będzie się wabiła Sima-oznajmiła uroczyście, jak przy nadaniu dziecku imienia na chrzcie.
Od tego pamiętnego dnia Michalina stała się inną kobietą. Imię suczki nie schodziło jej z ust: Sima to, Sima tamto, mądra, kochana, wyjątkowa-takiego psa nigdy nie było na świecie i nigdy nie będzie."



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz