poniedziałek, 21 września 2015

"Nagminnie kłamałam..." Wywiad z Agnieszką Lingas-Łoniewską.

„Nagminnie kłamałam. Od tego zaczęła się moja przygoda z pisaniem…”
Agnieszka Lingas-Łoniewska wywiad





Spotkanie autorskie z Agnieszką Lingas-Łoniewską odbyło się 7 września o godzinie 18:30 w małej, przytulnej tuczyńskiej bibliotece. Pisarka bestsellerowych, szalenie popularnych powieści, które wyróżniają się na tle innych ogromną dawką emocji, opowiadała o początkach literackiej kariery ciekawie i z prawdziwą pasją. Uchyliła również rąbka tajemnicy na temat najnowszej swojej książki zatytułowanej „Skazani na ból”, która ukaże się pod koniec października. Dwuczłonowe nazwisko autorki kilkunastu już wydanych powieści znane jest czytelniczkom z całej Polski, które z wielką niecierpliwością oczekują na kolejne stworzone przez nią historie.


Anna Grzyb:
Jak to było z tym pisaniem?

Agnieszka Lingas-Łoniewska:
Pisać chciałam od zawsze, choć wiem, że to takie banalne, bo wszyscy pisarze tak mówią.
Byłam dzieckiem o wybujałej wyobraźni i nagminnie kłamałam. W szkole podstawowej opowiadałam koleżankom o miłości dziadka i babci, którzy poznali się pod Monte Cassino. Mama, gdy się o tym dowiedziała, wręczyła mi zeszyt i zaproponowała, bym zamiast wymyślać i opowiadać w szkole te zmyślone historie, zapisywała je. I tak się to wszystko zaczęło. Moja mama ma zresztą do dziś te zeszyty, trzyma je dla potomnych, dla moich dzieci, dla wnuków.

AG:
Kiedy nauczyłaś się czytać, bo jak wiemy, prowadzisz też blog z recenzjami i czytanie jest Twoją kolejną wielką pasją?



AL.-Ł:
Nauczyłam się czytać jako czterolatka. W domu rodzinnym zawsze było bardzo dużo książek. Już jako dziewięcioletnie dziecko wykazywałam zamiłowanie do kryminałów, znałam wszystkie powieści Agaty Christie.

AG:
Jaką literaturę preferujesz obecnie? Czy nadal cenisz kryminały? Masz ulubionego autora, których powieści mogłabyś polecać „w ciemno”?

AL.-Ł:
W ciemno mogę polecić Daniela Silvę i jego świetną szpiegowską serię o Gabrielu Allonie. A także książki Roberta Craisa. Oczywiście Kinga, aczkolwiek wolę jego wcześniejsze powieści.

AG:
Przez wiele lat pracowałaś w korporacji, by wreszcie poświęcić się tylko pisaniu. Czy dzisiaj, z perspektywy czasu, uważasz, że to był dobry wybór?



AL.-Ł:
Najlepszy z możliwych. Zawsze powtarzam (wzorem bohatera polskiej komedii): Odpowiedz sobie na ważne pytanie, co chcesz w życiu robić? I po prostu zacznij to robić. I ja zaczęłam. I jestem z tego powodu niezwykle szczęśliwym człowiekiem.


AG:
Z wykształcenia jesteś polonistką. Czy kiedykolwiek pracowałaś w zawodzie?

AL.-Ł:
Nie, odbywałam tylko praktyki w liceum i szkole podstawowej. Tak się moja droga potoczyła, że na wiele lat związałam się z korporacją, gdzie byłam dyrektorem dużego działu zajmującego się sprzedażą i marketingiem internetowym. A teraz piszę :)

AG:
Opowiedz nam o najnowszej powieści „Skazani na ból”. Skąd wziął się pomysł na tak trudną, kontrowersyjną postać, jaką bez wątpienia jest Aleks.

AL.-Ł:
Postać Aleksa narodziła się w mojej głowie tuż po tym, kiedy moja nastoletnia córka oznajmiła mi, że zakochała się w starszym chłopaku. Skinheadzie na dodatek. To było zderzenie z rzeczywistością, w której musiałam się odnaleźć. Wniknęłam w ten świat, przeprowadziłam szereg rozmów z młodymi i nie tylko młodymi ludźmi, którzy są mocno związani z tą ideologią. To pomogło mi stworzyć postać Aleksa Pańskiego-głównego bohatera „Skazanych na ból”.

AG:
Którego ze swoich bohaterów darzysz szczególnym sentymentem i dlaczego właśnie tego? A którego pokochały Twoje czytelniczki?

AL.-Ł:
Chyba Lukasa, gdyż po części wzorowany jest na osobie mojego przyjaciela. Lubię też Piotra Sadowskiego z „Bez przebaczenia” i Aleksa Pańskiego ze „Skazanych na ból”. Szczerze mówiąc to każdego mojego bohatera kocham i darzę odpowiednią porcją atencji. A czytelniczki? Jak na razie w tych rankingach bezapelacyjnie wygrywa Lukas. Często też w czołówce pojawia się Piotr Sadowski, Michał Langer i Tommy Cordell.


AG:
Nad czym obecnie pracujesz?

AL.-Ł:
W tej chwili poprawiam napisaną dużo wcześniej powieść z gatunku New Adult. Książka miała pierwotny tytuł „Trudna miłość”, ale ukaże się pod tytułem „Jesteś moja, dzikusko”. Premiera już w lutym 2016 roku.


AG:
Jak to jest z tymi okładkami? Czy autor ma wpływ na to, co pojawi się na okładce jego książki?
AL.-Ł:
W moim przypadku mam wpływ, aczkolwiek i tak ostateczne zdanie należy do wydawnictwa. Pamiętajmy, że książka dla wydawcy to nic innego, jak produkt, który musi atrakcyjnie opakować.


AG:
A tytuł? Czy najpierw powstaje fabuła, a tytuł pojawia się później?

AL.-Ł:
W sumie mogę powiedzieć, że u mnie następuje to niemal jednocześnie. Czasami oczywiście mam problem z właściwym tytułem, a bardzo rzadko wydawca zmienia mi tytuł, do tej pory zdarzyło się to raptem trzy razy.


AG:
Czy kontakt z czytelnikiem jest dla pisarza ważny, potrzebny?

AL.-Ł:
No to raczej oczywiste, chyba że ktoś pisze tylko do szuflady. Bez czytelników pisarz i jego praca nie miałyby racji bytu. Dla mnie to elementarne zadanie: utrzymywać kontakt z czytelnikami. Dlatego jeżdżę po całej Polsce na spotkania autorskie, na które zapraszają mnie biblioteki, prowadzę fanpage autorski i grupę fanowską. Bawię się przy tym wyśmienicie i wiem, że moi czytelnicy także :)

AG:
W jaki sposób pracujesz nad książką? Masz ulubioną porę dnia czy nocy, w czasie której pisze Ci się najlepiej?

AL.-Ł:
Zawsze piszę do południa, około dwóch godzin, a potem późnym wieczorem, gdzieś od 23 do 2 w nocy. To moje stałe pory pracy, już takiego intensywnego pisania. Jednakże gdy pracuję nad daną powieścią, to mam ją w głowie 24 godziny na dobę i dopóki nie postawię magicznej ostatniej kropki, żyję życiem moich bohaterów. Oddaję się im w całości, dlatego są tacy prawdziwi, jak potem wielokrotnie słyszę od moich czytelników.


AG:
Dziękuję za rozmowę i spotkanie.

AL.-Ł:
Ja również i pozdrawiam wszystkich Czytelników :)







3 komentarze:

  1. Gratuluję udanego wywiadu!
    Czytałam tylko jedną książkę pani Agnieszki, ale kiedyś na pewno pomyślę o tym, żeby zapoznać się z kolejną jej książką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wolę bardziej "męskie" powieści pani Agnieszki niż "damskie". Lukasa miło wspominam, bohaterów "Szóstego" też. "Łatwopalnych" muszę nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję wywiadu i spotkania! :)

    OdpowiedzUsuń